Jak wiadomo Google nie ma ostatnio dobrej prasy na Starym Kontynencie. Komisja Europejska prowadzi od jakiegoś czasu prowadzi własne dochodzenie w związku z oskarżeniami o to, że Google nadużywa swojej pozycji faktycznego monopolisty przy wyszukiwaniu treści w Internecie. Przedmiotem dochodzenia są także nieuczciwe praktyki amerykańskiego potentata związane z promowaniem aplikacji na Androida. Nic dziwnego więc, że w takiej sytuacji Google nie pozostało bierne. Pomysł na jaki wpadli szefowie firmy może jednak budzić kontrowersje.

Władze Google zaproponowały, iż w ciągu trzech najbliższych lat przekażą europejskim wydawcom prasowym 150 milionów euro. Pieniądze te, które są częścią szerszego pakietu o nazwie Innovation Fund mają za zadanie pomóc wydawcom tradycyjnej prasy w zwiększeniu dochodów z materiałów publikowanych na własnych stronach internetowych. Pomysł Google wsparły takie tytuły jak Financial Times, Guardian, hiszpańskie El Pais czy niemiecki Die Zeit. Jest jednakże wcale nie mała grupa wydawców, którzy sceptycznie podchodzą do propozycji Google i jak na razie nie angażują się w tą inicjatywę. Należą do nich takie grupy medialne jak News Corp czy Axel Springer.

Cała sprawa opiera się na sporze pomiędzy wydawcami tradycyjnej prasy a firmami technologicznymi (głównie Google) związanym z opłatami licencyjnymi za treści umieszczane na stronach internetowych magazynów prasowych. Polityka Google zakłada, że wydawcy prasowi, jeżeli chcą aby ich strony były indeksowane w wyszukiwarce Google, muszą postępować według reguły „first click free”. Oznacza to, że są oni zmuszani do udostępnienia za darmo dostępu do pięciu artykułów dziennie, aby pozostałe treści były indeksowane w wyszukiwarce Google. Dodatkowym zmartwieniem wydawców jest fakt, że wiele portali niejako „podbiera” artykuły z ich stron i w niekontrolowany sposób zamieszcza w Internecie, bez ponoszenia jakichkolwiek opłat. Wydawcy oczekują od inżynierów Google, aby znaleźli sposób na „faworyzowanie” oryginalnych źródeł pochodzenia materiałów w wynikach wyszukiwania.

Krytycy powołania Innovation Fund wskazują, iż inicjatywa Google pojawiła się w okresie, kiedy dochodzenie Komisji Europejskiej wchodzi w decydującą fazę, i będzie o nim coraz głośniej w prasie. Niektórzy podejrzewają, iż Google postanowiło zawczasu „rozbroić” medialną bombę proponując mediom współpracę nad rozwiązaniem kwestii, które jak dotychczas nie zaprzątały zbytniej uwagi amerykańskiego potentata.