Niezbyt często piszemy w tym miejscu o problemach przemysłu ciężkiego. W dobie społeczeństwa informacyjnego zbyt łatwo zapominamy, że wszystkie zdobycze techniki takie jak smartfony, komputery, tablety i wiele innych nigdy by nie powstały i nie dotarły do odbiorców, gdyby nie huty stali czy rafinerie. Okazuje się, że w tym sektorze gospodarki również dzieją się ciekawe z ekonomicznego punktu widzenia rzeczy, czego dowodem ostatnie wydarzenia w Wielkiej Brytanii.

Potężny hinduski koncern z branży stalowej Tata Steel ogłosił właśnie zamiar sprzedaży swojej dywizji wyrobów długich, co wprawiło w minorowy nastrój ponad 6,5 tysiąca pracowników koncernu w Wielkiej Brytanii oraz Włoszech i Niemczech. Szczególnie zaniepokojeni poczuli się Brytyjczycy, gdyż w skład należącej do Hindusów dywizji wyrobów długich (chodzi np. o tory kolejowe czy elementy konstrukcyjne budynków takie jak belki czy dźwigary) wchodzą bowiem po dwa duże zakłady w Wielkiej Brytanii oraz Szkocji. Pocieszającą informacją jest w tej sytuacji fakt, iż pozbycie się przez Tata Steel części swojej produkcji nie dotknie innych dywizji koncernu zajmujących się produkcją stali do zastosowań w przemyśle drobnym oraz stali specjalistycznej. Te dywizje posiadają swoje duże zakłady w południowej Walii i hrabstwie Yorkshire.

Potencjalnym kontrahentem zainteresowanym kupnem od Tata Steel oferowanych na sprzedaż zakładów jest Klesch Group‒amerykański koncern należący do miliardera Gary’ego Klescha. Klesch jest już obecny w Wielkiej Brytanii, ale nie w branży stalowej. Do amerykańskiego koncernu należy bowiem rafineria ropy naftowej w walijskim Milford Haven. Jak powiedział Gary Klesch cyt. „zakup hut od Tata Steel to duży krok w rozwoju naszej firmy. Dostrzegamy duży potencjał rynkowy na tego typu wyroby i chcemy dzięki branży stalowej umocnić naszą pozycję na rynku”.

Pomimo tego, że pracownikom sprzedawanych hut w Wielkiej Brytanii raczej nie grożą masowe zwolnienia, to działające w zakładach związki zawodowe wyraziły swoje cyt. „głębokie niezadowolenie ze sposobu w jaki pracownicy zostali poinformowani o planach pracodawcy”. Jak głosi wspólne oświadczenie wydane przez związki zawodowe cyt. „szefostwo Tata Steel nie skonsultowało swoich planów z pracownikami, co stoi w sprzeczności z oficjalnie wyznawanymi przez firmę wartościami. Będzie to miało głębokie konsekwencje dla pracowników całego koncernu, nie tylko z dywizji wyrobów długich, a także dla licznych podwykonawców i kontrahentów”. Jak na razie władze koncernu nie odniosły się do tych zarzutów, ale nikt nie ma złudzeń, że ten protest związków zawodowych w jakikolwiek sposób wpłynie na zmianę decyzji właścicieli Tata Steel.