Jak donosi BBC, australijski producent win, Treasury Wine Estates (TWE), po raz pierwszy od trzech lat jest pod kreską. Strata odnotowana w ciągu roku rozliczeniowego, który zakończył się w czerwcu, wyniosła 101 milionów dolarów australijskich, czyli około 94 milionów dolarów. Powodem słabych wyników spółki są trudności na rynku chińskim i amerykańskim.

Rok temu TWE cieszył się zyskami na poziomie 47 milionów dolarów australijskich. Niestety tegoroczny poziom sprzedaży nie pozwolił Australijczykom na podobny sukces. Z uwagi na działania chińskiego rządu, znacznie pogorszyły się wyniki sprzedażowe w Państwie Środka. Chociaż doniesienia z Hong Kongu  są dla TWE nader pomyślne, przychody tam generowane nie rekompensują spadku sprzedaży w Chinach. Problemem okazał się również spadek popytu w Stanach Zjednoczonych, w którego rezultacie spółka pozostała z nadmiarem towaru. W efekcie mniejszego niż zakładano wolumenu sprzedaży, TWE został zmuszony do wycofania z rynku i utylizacji przeterminowanych napojów. Z opublikowanego przez spółkę raportu wynika, że z powodu utraty ważności towarów, TWE poniósł koszt rzędu 385 milionów dolarów australijskich.

TWE jest jednym z największych producentów win na świecie, a wśród oferowanych marek znajdują się Wolf Blass, Rosemount i Lindeman’s. Stąd przekonani o mocnej pozycji spółki przedstawiciele TWE zapewniają, że mimo szczególnie trudnego okresu w historii przedsiębiorstwa i niepomyślnego wyniku w tym roku, przed TWE maluje się spokojna przyszłość. Poza Hong Kongiem przedsiębiorstwo rośnie również w siłę w Azji Południowo-Wschodniej, z którą wiąże spore nadzieje. Jak twierdzi CEO Michael Clarke, istotą przyszłego sukcesu jest inwestowanie w sprzedaż i marketing, którego filarem będzie dogłębne zrozumienie potrzeb klientów z różnych regionów.

Równocześnie w ostatnim czasie TWE otrzymał dwie oferty kupna przedsiębiorstwa – jedna za strony brytyjskiego KKR i Rhone Capital, którzy zaproponowali 3,2 miliony dolarów, zaś druga ze strony anonimowego oferenta. W swoim sprawozdaniu, TWE nic nie wspomina o możliwości przyjęcia żadnej z nich. Czyżby rzeczywiście nie obawiał się przyszłości?