Jednym z najgorętszych tematów debaty publicznej w USA pozostaje od dawna kwestia prawa do posiadania broni. Przeciwnicy i zwolennicy posiadania i noszenia broni ścierają się na argumenty, ale do tej pory w tej dyskusji głosu nie zabierali (przynajmniej oficjalnie) przedstawiciele biznesu. Pierwszą instytucją, która jasno określiła się po której jest stronie, okazała się potężna sieć hipermarketów Target.

W połowie czerwca w jednym z supermarketów sieci Target w Dallas odbyła się demonstracja zwolenników prawa do posiadania broni. Grupa osób zgromadziła się na terenie sklepu posiadając w widocznym miejscu broń i demonstrowała pod hasłami obrony drugiej poprawki do Konstytucji USA, która zdaniem zwolenników posiadania broni, zakazuje ograniczania tego prawa przez władze federalne. W związku z tym wydarzeniem, kierownictwo Targetu (w USA znajduje się około 1700 placówek tej sieci) wydało oświadczenie w którym można przeczytać cyt. „prosimy naszych klientów o powstrzymanie się od odwiedzenia naszych sklepów jeśli posiadacie przy sobie broń. Widoczna broń stoi w sprzeczności z rodzinną atmosferą, która panuje w naszych sklepach.” John Mulligan–szef Targetu dodał, iż cyt. „pomimo tego, że lokalne prawo dopuszcza noszenie broni w wielu stanach, podjęliśmy decyzję o poproszenie naszych klientów, aby tego nie czynili w naszych sklepach”.

W USA debata o prawie do posiadania broni uległa ostatnio znacznemu zaostrzeniu po tym jak administracja prezydenta Baracka Obamy podjęła kroki celem ograniczenia dostępu do broni. Inicjatywy te napotkały jednak silny opór wielu środowisk, a tym bardzo wpływowej National Rifle Association, (NRA) która skupia zwolenników liberalnego podejścia do posiadania broni. W opozycji do NRA pozostają jednakże równie wpływowe organizacje np. Moms Demand Action (MDA). MDA to licząca około 400 tysięcy członków organizacja skupiająca klientki, które są matkami. Z opinią MDA liczą się największe sieci sprzedaży. Przedstawicielki MDA już ogłosiły, że cyt. „nie czują się komfortowo, gdy kupując pampersy czy zabawki widzą w sąsiedniej alejce sklepowej klientów noszących broń”.

Komentatorzy zwracają uwagę, że szef Targetu, poprzez fakt, iż to na terenie jednego z supermarketów tej właśnie sieci odbyła się demonstracja członków NRA, został niejako „postawiony pod ścianą” i zmuszony był opowiedzieć się po jednej ze stron sporu. Brak reakcji poczytany byłby bowiem jako milczące wsparcie dla NRA.