Największa giełda bitcoinów złożyła wnioski o bankructwo w Japonii i w Stanach Zjednoczonych. Powodem są rzekome dziury w protokole bitcoin, które umożliwiły hakerom kradzież waluty z kont Mt. Gox na kwotę ok. 500 mln USD. Jednocześnie społeczność bitcoin publikuje pliki, które według deklaracji dyskredytują właścicieli giełdy, a także tworzy giełdę do handlu wierzytelnościami w Mt. Gox.

Mt. Gox z siedzibą w Japonii przez długi czas była największą giełdą wirtualnej waluty bitcoin. Jeszcze w 2013 r. około 70% wszystkich transakcji zakupu i sprzedaży bitcoina odbywało się za pośrednictwem właśnie tej instytucji. Pod koniec 2013 r. pojawiły się plotki o niewiarygodności Mt. Gox, które potwierdziły się w lutym 2014 r., kiedy giełda zawiesiła działalność. Wtedy też złożono wniosek o bankructwo w sądzie japońskim z myślą o zabezpieczeniu się przed żądaniami wierzycieli. 9 marca 2014 podobny wniosek został zarejestrowany w sądzie w Stanach Zjednoczonych, w których firma również posiada część aktywów.

Bankructwo Mt. Gox zachwiało zaufaniem do bitcoin, a także innych wirtualnych walut. Według przedstawicieli giełdy jej upadek wynika najprawdopodobniej z kradzieży bitcoinów wartych prawie 500 mln USD. Do kradzieży miało dojść ze względu na dziury w technologii bitcoinów.

Inną wersję zdarzeń prezentują zwolennicy waluty. W sieci można znaleźć pliki, które rzekomo zostały wyciągnięte przez hakerów z serwerów Mt. Gox, w których widać, że bitcoiny cały czas znajdują się na kontach giełdy. Jednocześnie duża część społeczności obwinia zarząd przedsiębiorstwa o działanie w złej wierze a w sądach amerykański został złożony pozew w tej sprawie.

Została również założona specjalna giełda, na której handluje się wierzytelnościami Mt. Gox. Do wczoraj na bitcoinbuilder.com można było sprzedać i kupić tzw. goxcoiny, czyli wirtualną walutę, której jednostka jest warta jednemu bitcoinowi zablokowanemu na kontach Mt. Gox. Tym sposobem byli inwestorzy z Mt. Gox mogli odzyskać część ulokowanych tam środków, a inwestorzy z dużą skłonnością do ryzyka mogli gromadzić należności z nadzieją na odzyskanie ich w przyszłości. Pomysł jest o tyle ciekawy, że wszystkie transakcje bitcoin zapisywane są w publicznym kluczu, więc istnieje szansa na to, że informacje gdzie trafiły zaginione bitcoiny zostaną ujawnione. Obrót goxcoinem został wstrzymany wraz ze złożeniem wniosku o bankructwo w USA.

Niezależnie od tego kto zawinił, skandal z Mt. Gox bardzo mocno uderzył w zaufanie do wirtualnych walut. Trend wzrostowy bitcoina został nie tylko zahamowany, ale doszło do dużej wyprzedaży. Obecnie cena utrzymuje się na poziomie ok. 600 USD za jednostkę, gdy na początku roku przekraczała poziom 800 USD. Podobne spadki zanotował lightcoin (z poziomu ok. 25 USD za jednostkę do ok. 15). Jednocześnie historia Mt. Gox prowokuje wiele dyskusji nt. wiarygodności kryptowalut oraz sensu istnienia takich walut bez żadnych regulacji.

Mt. Gox z siedzibą w Japonii przez długi czas była największą giełdą wirtualnej waluty bitcoin. Jeszcze w 2013 r. około 70% wszystkich transakcji zakupu i sprzedaży bitcoina odbywało się za pośrednictwem właśnie tej instytucji. Pod koniec 2013 r. pojawiły się plotki o niewiarygodności Mt. Gox, które potwierdziły się w lutym 2014 r., kiedy giełda zawiesiła działalność. Wtedy też złożono wniosek o bankructwo w sądzie japońskim z myślą o zabezpieczeniu się przed żądaniami wierzycieli. 9 marca 2014 podobny wniosek został zarejestrowany w sądzie w Stanach Zjednoczonych, w których firma również posiada część aktywów.

Bankructwo Mt. Gox zachwiało zaufaniem do bitcoin, a także innych wirtualnych walut. Według przedstawicieli giełdy jej upadek wynika najprawdopodobniej z kradzieży bitcoinów wartych prawie 500 mln USD. Do kradzieży miało dojść ze względu na dziury w technologii bitcoinów.

Inną wersję zdarzeń prezentują zwolennicy waluty. W sieci można znaleźć pliki, które rzekomo zostały wyciągnięte przez hakerów z serwerów Mt. Gox, w których widać, że bitcoiny cały czas znajdują się na kontach giełdy. Jednocześnie duża część społeczności obwinia zarząd przedsiębiorstwa o działanie w złej wierze a w sądach amerykański został złożony pozew w tej sprawie.

Została również założona specjalna giełda, na której handluje się wierzytelnościami Mt. Gox. Do wczoraj na bitcoinbuilder.com można było sprzedać i kupić tzw. goxcoiny, czyli wirtualną walutę, której jednostka jest warta jednemu bitcoinowi zablokowanemu na kontach Mt. Gox. Tym sposobem byli inwestorzy z Mt. Gox mogli odzyskać część ulokowanych tam środków, a inwestorzy z dużą skłonnością do ryzyka mogli gromadzić należności z nadzieją na odzyskanie ich w przyszłości. Pomysł jest o tyle ciekawy, że wszystkie transakcje bitcoin zapisywane są w publicznym kluczu, więc istnieje szansa na to, że informacje gdzie trafiły zaginione bitcoiny zostaną ujawnione. Obrót goxcoinem został wstrzymany wraz ze złożeniem wniosku o bankructwo w USA.

Niezależnie od tego kto zawinił, skandal z Mt. Gox bardzo mocno uderzył w zaufanie do wirtualnych walut. Trend wzrostowy bitcoina został nie tylko zahamowany, ale doszło do dużej wyprzedaży. Obecnie cena utrzymuje się na poziomie ok. 600 USD za jednostkę, gdy na początku roku przekraczała poziom 800 USD. Podobne spadki zanotował lightcoin (z poziomu ok. 25 USD za jednostkę do ok. 15). Jednocześnie historia Mt. Gox prowokuje wiele dyskusji nt. wiarygodności kryptowalut oraz sensu istnienia takich walut bez żadnych regulacji.