Mało jest w biznesie przykładów działalności, która sukces odniesie dopiero wtedy…gdy upadnie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że takich przykładów nie ma wcale. Jest jednakże jeden wyjątek od tej reguły, ale trzeba od razu przyznać, że niezwykły jest to biznes, gdzie zysk wcale nie jest najważniejszy.

W stolicy Danii Kopenhadze działa już od jakiegoś czasu unikalna restauracja. Lokal Rub&Stub−bo o nim mowa−powstał nie w celu osiągnięcia zysku, ale po to aby promować ideę walki z powszechnym w zachodnich społeczeństwach zjawiskiem−marnotrawieniem żywności. Restauracja została założona przez duńską organizację charytatywną Retro i jest prowadzona przez zaledwie dwie osoby będące na etacie−menedżera i głównego kucharza. Reszta personelu to wolontariusze. Tym co odróżnia Rub&Stub od innych restauracji jest fakt, że dania które można znaleźć w karcie składają się wyłącznie z produktów, które wielkie sieci handlowe już wycofały ze swojej oferty. Jak mówi główny kucharz Ditte Jensen cyt. „gdy zbliża się koniec terminu przydatności do spożycia, wiele artykułów spożywczych jest wycofywanych z półek z przeznaczeniem do utylizacji. My zaś jesteśmy w stanie wykorzystać taką żywność, nawet jeśli jest przydatna do spożycia jeszcze tylko przez kilka dni”. Ditta Jensen dodaje jednocześnie, że nie ma mowy o wykorzystywaniu niepełnowartościowych lub przeterminowanych składników spożywczych.

To co podkreślają pracujący w restauracji wolontariusze to fakt, iż dzięki ich lokalowi są w stanie zagospodarować żywność, która inaczej byłaby zmarnowana. Co więcej, dzięki temu restauracja zarabia, a cały zysk jest przeznaczany na pomoc humanitarną w Sierra Leone. Również goście Rub&Stub są świadomi na jakich zasadach działa restauracja i chętnie w niej bywają. W ich opinii posiłki są wyjątkowo smaczne, a fakt, że płacąc rachunek przyczyniają się do wsparcia szlachetnego celu jest dla nich niezmiernie ważny.

To co czyni jednakże Rub&Stub niezwykłym miejscem (i biznesem) to fakt, że jak mówi Ditta Jensen cyt. „prawdziwy sukces odniesiemy dopiero wtedy, gdy już nie będziemy mieć skąd czerpać żywności. Oznaczać to będzie bowiem, że wreszcie przestaliśmy marnować jedzenie na tak ogromną skalę. Wtedy z radością zamkniemy naszą restaurację”.