Przez dekady dynamicznego wzrostu gospodarczego obywatele Korei Południowej zapracowali na miano oszczędnych, jednak w ostatnich latach eksperci obserwują zdecydowany wzrost wykorzystania przez nich kart kredytowych, a co za tym idzie niepokojącą tendencję – Koreańczycy wydają więcej niż zarabiają. Do tej pory wydatki młodych na edukację, urządzenie wesela czy mieszkanie, były pokrywane ze zgromadzonych przez rodziców i dziadków oszczędności, teraz źródłem finansowania coraz częściej jest kredyt.

Badania prowadzone przez doktora Jongsung Kim dla Instytutu Ekonomii Korei sugerują, że w połowie lat dziewięćdziesiątych średni poziom oszczędności gospodarstw domowych wynosił 20%, podczas gdy obecnie spadł on do około 3%. Co więcej, przeciętne zadłużenie wynosi 164% dochodu rozporządzalnego, co zdaniem Kima stwarza ogromne ryzyko dla gospodarki. Niestety, obserwacje te są zgodne z doniesieniami Banku Korei, zgodnie z którymi w 2011 roku mieszkańcy Korei Południowej stali się najgorliwszymi użytkownikami kart kredytowych na świecie.

Równocześnie przyjęta polityka gospodarcza, oparta na zyskach generowanych przez duże koncerny produkcyjne, wymaga pobudzania popytu krajowego, zwłaszcza w okresie mniejszego popytu zagranicznego. Dlatego ratunkiem dla najbiedniejszych Koreańczyków, którzy nie radzą sobie ze swoim długiem jest pomoc Narodowego Funduszu Szczęścia (ang. National Happiness Fund). Celem działającego od pięciu miesięcy Funduszu jest niwelowanie nierówności społecznych między bogatymi a biednymi poprzez spłatę części, czasem nawet 50%, zadłużenia tych drugich. Oczywiście nie każdemu przysługuje tego rodzaju „amnestia długu”, a ubiegających się o pomoc jest około 150 tysięcy. Średni dług aplikujących o dofinansowanie nieco przekracza 10 tysięcy dolarów, zaś ich przeciętne zarobki są o połowę niższe od tej kwoty.

Przeciwnicy Funduszu wątpią czy tego rodzaju instytucja jest właściwym rozwiązaniem problemu, podkreślając, że jest to zaledwie jednorazowa pomoc otrzymywana co najwyżej raz na pięć lat. Co więcej założenie, że działania Funduszu zniechęcą Koreańczyków do zaciągania zobowiązań jest wielce kontrowersyjne. Wręcz przeciwnie, dla wielu może być to sygnał do zwiększenia wydatków.