Okazuje się, że kolor opakowania oraz kształt słodyczy mają nie mniejsze znaczenie w bitwie o serca klientów niż smak łakoci. Walka o zarezerwowanie praw do najbardziej charakterystycznych elementów, które łatwo zapadają w pamięci konsumentów, jest naprawdę zacięta i często jej finał rozgrywa się w sądzie. Tym razem do starcia doszło pomiędzy szwajcarskim producentem czekolady Lindt & Sprungli i niemieckim wytwórcą słodyczy, Haribo, a przedmiotem sporu były… misie.

Sztandarowym produktem Haribo są „Złote Misie” – żelki, które od lat sześćdziesiątych kuszą różnymi smakami i kolorami. Ich charakterystyczny kształt i nietypowa konsystencja są doskonale znane miłośnikom słodyczy na całym świecie. Mogłoby się wydawać, że ich pozycja rynkowa nie powinna być zagrożona, jednak w 2011 roku pojawiły się konkurencyjne „złote misie”, a raczej misie w złotym opakowaniu. Chcąc chronić swoją markę i logo, Haribo szybko zareagował i już rok później złożył w sądzie pozew przeciwko Lindt & Sprungli, producentowi „podróbek”.

Mimo, że Lindt podkreślał, iż misie „Lindt Teddy” nawiązują do stylu wielkanocnych zajączków, początkowo niemiecki sąd uznał, że szwajcarskie czekoladki są zbyt podobne do „Złotych Misiów” Haribo, co wprowadza w błąd klientów. Jednak Lindt nie dał za wygraną i odwołał się od tej decyzji. Wczoraj Federalny Trybunał Sprawiedliwości ostatecznie stwierdził, że sporne czekoladki ani nie imitują żelek ani nie naruszają znaku towarowego Haribo. Jak podaje BBC, uzasadnieniem wyroku jest fakt, że wyrób Lindta może być opisany nie tylko za pomocą określenia „złoty miś”, ale również „miś” albo „czekoladowy niedźwiedź”.

Chociaż historia sporu o misie jest zabawna, dobrze ilustruje znaczenie elementów marki – są na wagę złota!