Misją Twittera jest umożliwienie użytkownikom bezpośredniego dostępu do wiadomości z całego świata prosto u źródeł. Krótkie informacje publikowane w serwisie docierają do szerokiego grona odbiorców i mają duże znaczenie dla kształtowania opinii publicznej. Dlatego przedsiębiorstwa oraz przedstawiciele władz spółek często wykorzystują Twittera do komunikacji z klientami i innymi interesariuszami. Jednak czy szefowie wielkich korporacji powinni tweetować?

Daniel Thomas, dziennikarz serwisu BBC, postanowił poszukać odpowiedzi na to pytanie, przeglądając wpisy wielkich dyrektorów na Twitterze. Okazuje się, że jedną z największych gaf ma na swoim koncie Michael O’Leary, szef Ryanaira, który w czasie dyskusji na żywo Twitter Q&A, zamiast udzielić odpowiedzi, w niestosowny sposób skomentował zdjęcie profilowe użytkowniczki zadającej pytanie. Podobnym brakiem wyczucia wykazał się Kenneth Cole, szef firmy odzieżowej, który będąc w Egipcie w okresie rewolucji, opublikował tweeta sugerującego, że cały „zgiełk” w Kairze był spowodowany plotką na temat pojawienia się najnowszej kolekcji jego marki. Nawet brytyjskiemu przedsiębiorcy, twórcy Virgin Group, Richardowi Bransonowi, którego wpisy na Twitterze śledzi ponad sześć milionów użytkowników, zdarzyły się pojedyncze wpadki.

Wyniki badań przeprowadzonych przez konsultanta do spraw marketingu Webera Shandwicka sugerują, że tylko 10 proc. spośród szefów pięćdziesięciu największych spółek na świecie regularnie publikuje wiadomości na Twitterze. Dla wielu ryzyko wpadki jest zbyt wysokie i przewyższa potencjalne korzyści bezpośredniego kontaktu ze społecznością. Według jednego ze specjalistów zajmujących się analizą aktywności na Twitterze, przyczyną słabego zaangażowania naczelnego kierownictwa jest również fakt, że większość z nich to osoby po pięćdziesiątce, dla których fenomen mediów społecznościowych nie jest w pełni zrozumiały.

Tymczasem obecność władz spółek na Twitterze jest mile widziana i jest doskonałą metodą promocji marki. Niestety, mimo najszczerszych chęci szefów, zawsze istnieje ryzyko popełnienia gafy albo niezrozumienia przez internautów intencji autora tweeta, a wtedy kłopoty gotowe.