Kilka dni temu pisaliśmy o sukcesie firmy Rapha, której założyciel trafnie przewidział dynamiczny wzrost popularności kolarstwa na Wyspach Brytyjskich i w odpowiednim czasie wszedł na rynek z ofertą strojów i akcesoriów dla amatorów dwóch kółek. Okazuje się, że ten prawdziwy rowerowy boom na Wyspach Brytyjskich ma także innych beneficjentów. Są nimi firmy ubezpieczeniowe.

MAMILS czyli z angielskiego, mężczyźni w średnim wieku w strojach z lycry, są tą grupą, która napędza kolarskie szaleństwo w Wielkiej Brytanii. Właśnie ta grupa klientów, zwykle dobrze sytuowanych przeznacza na swoje nowe hobby spore kwoty. Zgodnie z wynikami badań firmy Mintel, średnia kwota wydatków na zakup roweru wynosi obecnie w Wielkiej Brytanii 233 funty i corocznie wzrasta. Jak podaje ubezpieczeniowy gigant Aviva, wzrost wydatków na zakup rowerów pociąga za sobą zdecydowany wzrost liczby zawieranych umów ubezpieczenia. Od 2009 roku ilość polis ubezpieczeniowych obejmujących ochronę przed kradzieżą rowerów, a także przed skutkami wypadków, wzrosła aż o 75%. W 2009 roku ubezpieczenia takie posiadało 29 tysięcy osób, w 2011 roku już 33 tysiące, w 2012 roku 39,5 tysiąca, a obecnie jest to już 51 tysięcy. Największy przyrost zanotowano właśnie w 2012 roku, kiedy w Londynie odbywały się Igrzyska Olimpijskie. Impreza ta przyczyniła się bezpośrednio do wzrostu zainteresowania kolarstwem, a dodatkowym czynnikiem wyzwalającym był sukces brytyjskiego kolarza Bradleya Wigginsa, który wygrał prestiżowy wyścig Tour de France. Obecnie w Wielkiej Brytanii regularnie z roweru korzysta o ponad 100 tysięcy osób więcej niż w 2012 roku. Co najmniej trzy razy w tygodniu na rower wsiada 8% populacji w wieku powyżej pięciu lat.

Brytyjscy cykliści mogą się ubezpieczać na wolnym rynku wybierając spośród ofert wielu firm ubezpieczeniowych, ale nadal najpopularniejszą formą pozostaje ubezpieczenie poprzez Brytyjski Związek Rowerowy. Ubezpieczenia są coraz bardziej popularne również z tego powodu, że coraz szybciej rośnie liczba kradzieży rowerów na Wyspach Brytyjskich. W ubiegłym roku było to aż 376 tysięcy przypadków.