Ostatni weekend upłynął pod znakiem wyborów prezydenckich we Francji. Było to wydarzenie ważne, nie tylko z punktu widzenia mieszkańców tego kraju, ale także przyszłości Unii Europejskiej. O urząd prezydenta walczyli bowiem Emmanuel Macron, zwolennik pozostania Francji w strukturach unijnych oraz Marine Le Pen, zdecydowana przeciwniczka strefy euro i zależności Francji od decyzji podejmowanych w Brukseli.

Zgodnie z przewidywaniami zwyciężył Macron, co z pewnością wywołało olbrzymie uczucie ulgi wśród wielu unijnych przywódców. Prezydent – elekt jest bowiem znanym eurofilem, entuzjastycznie nastawionym zarówno do Unii Europejskiej, jak i do wspólnej waluty. W swoich wypowiedziach podkreśla gotowość dążenia do jeszcze większej integracji strefy euro, zakładającej m.in. wspólnego ministra finansów i budżet. Jest również zainteresowany unią bankową w eurolandzie oraz integracją obecnego systemu finansowego, aby zmniejszyć podatność strefy na kryzysy. Realizacja jego wizji może jednak napotkać na istotne przeszkody.

Takim kierunkiem integracji nie są bowiem zainteresowane Niemcy, które nie chcą narażać swoich podatników na ryzyko spłacania długów krajów strefy euro mniej odpowiedzialnych w sferze wydatków publicznych. Macron będzie również bacznie obserwowany w kontekście jego postawy odnośnie Brexitu. Wiadomo, że Theresa May dzwoniła do prezydenta – elekta z gratulacjami i przez kilka minut rozmawiali na temat wspomnianego procesu. Główny doradca Macrona ds. ekonomicznych powiedział, że nowy prezydent Francji nie jest zainteresowany karaniem Wielkiej Brytanii i nie chce twardego Brexitu, ale podkreślił, że Francja będzie twardym negocjatorem.

Emmanuel Macron jest byłym bankierem i ekonomicznym liberałem. Piastował urząd ministra gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. Jako kandydat niezależny nie ma partyjnego poparcia w parlamencie. Zdaniem analityków może to być powodem trudności we wdrażaniu proponowanych przez niego zmian dotyczących zarówno polityki zagranicznej, jak i spraw wewnętrznych. Jednak biorąc pod uwagę interesy Unii Europejskiej, jego wybór na prezydenta Francji jest z pewnością lepszą opcją od Marine Le Pen.