Cóż za ironia! Jedna z największych meksykańskich korporacji zadeklarowała gotowość dostarczenia cementu, potrzebnego do budowy zapowiadanego przez Donalda Trumpa muru. Mur ma powstać na granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem.

Od początku kampanii wyborczej Trump zapowiadał budowę ogrodzenia wzdłuż południowej granicy Stanów Zjednoczonych. Jednak do tej pory administracja Trumpa nie ujawniła zbyt wielu szczegółów na temat konstrukcji. Według serwisu CNN Money, który powołuje się na dane publikowane w lutym tego roku przez agencję Reuters, szacuje się, że koszt budowy przekroczy 20 miliardów dolarów, a nie zamknie się – jak zakłada Trump – w 12 miliardach dolarów. Projekt muru stał się kością niezgody pomiędzy krajami, zwłaszcza, że nowy prezydent Stanów Zjednoczonych chce obciążyć Meksyk kosztami jego budowy.

Z kolei Cemex należy do liderów światowego rynku materiałów budowlanych. Może poszczycić się mocną pozycją w Stanach Zjednoczonych, a jego produkty były wykorzystywane między innymi do budowy najwyższego budynku w San Francisco, Salesforce Tower oraz 83-kondygnacyjnego drapacza chmur w Miami. Odbiorcy zza północnej granicy generują blisko 28 proc. przychodów spółki. To najwięcej w stosunku do krajowych klientów (20 proc. przychodów) i kontrahentów z Europy (22 proc. przychodów).

Kilka dni temu przedsiębiorstwo zapowiedziało w oficjalnym oświadczeniu, że jeśli tylko Amerykanie wyrażą takie życzenie, Cemex może obsługiwać budowę granicznego muru w zakresie dostaw cementu. Równocześnie spółka podkreśla, że realizacja zamówienia nie będzie oznaczała jakiegokolwiek zaangażowania w ideę projektu czy zgodę na jego powstanie. Niemniej jednak deklaracja Cemexu może zostać źle odebrana w kraju. Jeśli zaś oferta zaproponowana przez meksykańską spółkę zostanie przyjęta przez Trumpa, podda to w wątpliwość głośno powtarzane przez niego hasło „kupuj amerykańskie, zatrudniaj Amerykanów”.