Światowy rynek producentów samolotów pasażerskich ma od dawna dwóch głównych liderów: amerykańskiego Boeinga i europejskiego Airbusa. Rywalizacja pomiędzy tymi dwoma potentatami nigdy jednak nie była tak ostra jak w ostatnich latach. Obie firmy starają się zaskakiwać nowościami w nadziei na zdobycie wieloletnich kontraktów, szczególnie na rynkach bliskowschodnich.

Początek roku to czas publikacji najważniejszych danych w cywilnej branży lotniczej. Z informacji, które podał Boeing wynika, że ubiegły rok był rekordowy w historii firmy, a amerykański koncern dostarczył do swoich odbiorców aż 762 maszyny. Szacunki z początku 2015 roku mówiły o liczbie 755–760 maszyn Poprzedni rekord „wytrzymał” zaledwie rok, gdyż w 2014 dostawy zamknęły się liczbą 723 samolotów. Koncern Airbus swoje dane opublikuje dopiero w przyszłym tygodniu, ale nikt nie spodziewa się, aby liczba dostarczonych maszyn przekroczyła tę z 2014 roku, kiedy to klienci odebrali 629 samolotów.

Kolejne rekordy produkcji w zakładach Boeinga stały się możliwe dzięki ogromnym zamówieniom, które złożyły w tym koncernie bliskowschodnie linie lotnicze. Co ciekawe jednak, dostawy realizowane w 2015 roku były wynikiem kontraktów podpisanych kilka lat wcześniej. Od 2014 roku bliskowschodni partnerzy Boeinga zdecydowanie zredukowali liczbę zamówień. Przyczyną tego stanu rzeczy były nie tylko kwestie oszczędnościowe, ale przede wszystkim fakt, że czas oczekiwania na nowe maszyny zaczął się niebezpiecznie wydłużać. Obecnie w portfolio Boeinga znajdują się zamówienia na 5795 samolotów, co przy aktualnych mocach produkcyjnych firmy oznacza 7,5 roku nieprzerwanej produkcji. Przykładowo, zamówienia na samolot Boeing 787 Dreamliner spadły z liczby 1432 w 2013 roku do 768 w 2014 roku, a powodem nie jest słabe zaufanie do tych maszyn, ale fakt, że na ich odbiór trzeba będzie czekać około ośmiu lat.

Pomimo redukcji zamówień w 2014 roku, zarówno Boeing jak i Airbus pracują na pełnych mocach produkcyjnych. W ciągu ostatnich kilku lat produkcja Boeinga wzrosła aż o 60%. Jak się przewiduje, dane z koncernu Airbusa, które zostaną opublikowane w przyszłym tygodniu także potwierdzą, iż europejski koncern wyczerpał już swoje rezerwy produkcyjne. Trwa więc złoty okres w branży lotniczej.