Coraz większa część naszego życia, zarówno towarzyskiego, jak i zawodowego, toczy się w wirtualnym świecie. Nic więc dziwnego, że szkody, jakie mogą przynieść cyberzagrożenia są porównywalne z naturalnymi kataklizmami. Powołując się na raport opracowany przez Lloyd’s of London, serwis CNBC podaje, że globalny cyberatak hakerów mógłby spowodować straty gospodarcze o średniej wartości ponad 50 miliardów dolarów! Jest to równowartość strat powstałych w wyniku huraganu Sandy, który przetoczył się nad Stanami Zjednoczonymi w 2012 roku.

Raport przygotowany przez towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyd’s of London razem z firmą Cyence zawiera symulacje różnych potencjalnych ataków hakerskich na serwery dostawców chmur czy cyberataków na komputery obsługujące systemy biznesowe. W jednym ze scenariuszy hipotetycznego ataku hakerzy wprowadzili złośliwy kod do oprogramowania chmury. Kod był skonstruowany w taki sposób, aby uaktywnić się dopiero po roku. W tym czasie wirusem zostają zainfekowani wszyscy użytkownicy korzystający z usług dostawcy, a wszystkie wpisywane przez nich dane są przechwycone przez złośliwe oprogramowanie. Według szacunków, minimalna wartość strat wynosi około 5 miliardów dolarów.

Z perspektywy ubezpieczycieli, ocena ryzyka wirtualnego ataku jest bardzo trudna. Po pierwsze wynika to z charakteru procesów, a dodatkowo nie ma danych historycznych, co wymusza prowadzenie szacunków w oparciu o czysto teoretyczne założenia. Co więcej, prawdopodobieństwo wirtualnego ataku jest różne w przypadku różnych branż, a specjaliści ostrzegają przede wszystkim firmy z branży energetycznej i finansowej.

Biorąc pod uwagę fakt, jak duża liczba transakcji jest realizowana za pośrednictwem internetu, społeczna świadomość ryzyka w tym związanego jest niewielka. Chociaż Lloyd’s of London symuluje spektakularne cyberataki, wirtualni przestępcy wzbogacają się przede wszystkim za sprawą drobnych oszustw, na które wszyscy jesteśmy narażeni, często przez własną lekkomyślność i brak wyobraźni.