Kilka dni temu informowaliśmy o najbardziej palącym problemie branży reklamowej, szeroko dyskutowanym podczas Advertising Week Europe 2017 w Londynie, jakim jest brak kontroli nad tym, wśród jakich treści wyświetlane są materiały promocyjne. Chociaż mówi się, że jest to trudność, z którą musi uporać się cała branża, w pierwszej linii na froncie stoi Google.

W ostatnich dniach co najmniej czterech znacznych kontrahentów ze Stanów Zjednoczonych wycofało się z reklamowania swoich marek we współpracy z Google. The Times donosi, że na zakończenie wielomilionowej umowy z internetowym gigantem zdecydowały się dwie spółki telekomunikacyjne AT&T i Verizon, zajmujący się wynajmem samochodów Enterprise i potentat farmaceutyczny GSK. Przedmiotem sporu, który doprowadził do ich rezygnacji z usług Google, stały się reklamy niezwiązane z treścią haseł wyszukiwanych przez użytkowników.

Poza reklamą powiązaną z treścią zapytań użytkowników, kiedy informacja wyświetla się na liście wyników wyszukiwania, reklamodawcy mają możliwość adresowania swojego przekazu do użytkowników spełniających zadane kryteria, na przykład dotyczące lokalizacji geograficznej. Niestety w takiej sytuacji materiał promocyjny wyświetla się niezależnie od treści wyszukiwanych przez internautów, a te bywają najróżniejsze. Wiele emocji wzbudził przypadek, kiedy treści reklamowe jednej ze znanych marek wyświetlały się obok filmów promujących działalność terrorystyczną. Według The Times, chodzi o reklamę Verizon, która pojawiła się w serwisie YouTube tuż obok materiałów propagandowych egipskiego kaznodziei Wagdiego Ghoneima oraz inspiratora porwań pakistańskich polityków, Hanifa Qureshiego.

W miniony poniedziałek Google spotkał się z podobną reakcją reklamodawców w Wielkiej Brytanii, gdzie ze współpracy z amerykańskim gigantem wycofało się ponad 250 marek. Spółka z pokorą przeprasza i zapewnia o podjęciu szeregu działań, które w przyszłości mają zapobiegać tego rodzaju wpadkom. Dla Google, który jest liderem rynku reklam internetowych, utrata zaufania reklamodawców jest bardzo poważnym problemem. Według BBC, dzięki reklamom online spółka wypracowała w 2016 roku około 80 miliardów dolarów, co stanowi prawie 90 proc. jej rocznych przychodów.