Za nami kolejny sezon angielskiej ligi piłkarskiej. Według wielu fachowców to najlepsza liga świata, a potwierdzeniem tego ma być jej wyrównany poziom i rzesze fanów w każdym zakątku świata. Co prawda złośliwi twierdzą, że opinie te są delikatnie mówiąc przesadzone, gdyż próżno szukać angielskich klubów w finałach najważniejszych rozgrywek, ale pod jednym względem angielska Premier League rzeczywiście nie ma sobie równych. To finanse.

Firma konsultingowa Deloitte przedstawiła wyniki audytu finansów Premier League za sezon 2013–2014. Okazuje się, że wyniki zaskoczyły nawet największych optymistów. Przychody klubów wzrosły w porównaniu do ubiegłego sezonu aż o 29% do kwoty 3,26 miliarda funtów. Co jednak bardziej istotne, po raz pierwszy od 1999 roku kluby wykazały sumaryczny dochód w wysokości 187 milionów dolarów. Zdaniem analityków Deloitte oznacza to punkt zwrotny w historii ligi angielskiej, od którego kluby zaczną przynosić dochody, co jak wiadomo we współczesnej piłce nożnej jest ewenementem. O tym jaką potęgą finansową jest Premier League niech świadczy fakt, że wygenerowała ona przychody większe niż liga hiszpańska i włoska razem wzięte, a drugą w kolejności ligę niemiecką „pokonała” o ponad miliard funtów.

Jak powiedział Dan Jones z Deloitte cyt. „tak dobre wyniki finansowe przyciągną do ligi kolejnych inwestorów. Stanie się to tym bardziej, że już obecnie wiadomo, że w kolejnych sezonach kluby zarobią znacznie więcej niż obecnie z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych”. Rzeczywiście, dochody klubów z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych wzrosną w najbliższych latach aż o 70%, choć już teraz stanowią one 54% wszystkich dochodów.

Cóż takiego się stało, że w Anglii udało się to, czego nie mogą dokonać czołowe ligi Europy? Zdaniem analityków Deloitte, powodem jest … rzetelne podejście do reguł finansowego Fair Play. Europejska federacja Piłkarska UEFA wprowadziła reguły finansowego Fair Play kilka lat temu w celu uzdrowienia finansów klubów i ukrócenia osiągania sukcesów sportowych „na kredyt”. Angielskie kluby poważnie potraktowały zalecenia, a papierkiem lakmusowym zmian w strukturze finansów jest stosunek kwot przeznaczanych na wynagrodzenia piłkarzy do całkowitych przychodów klubów. Jeszcze do niedawna stosunek ten wynosił w Anglii 71%, a obecnie jest to już tylko 58%. Wymagania UEFA mówią w tym względzie o progu na poziomie 60%.

W porównaniu do innych czołowych lig kontynentu liga angielska pod względem finansowym rzeczywiście jest klasą sama dla siebie. W lidze hiszpańskiej przychody klubów wzrosły zaledwie o 3%, przy czym „zapracowały” na to jedynie dwa madryckie kluby, które w zeszłym sezonie dotarły do finału Ligi Mistrzów. We Włoszech wzrost by symboliczny i wyniósł jedynie 1%. Na plus wyróżniła się pod tym względem jedynie liga niemiecka, gdzie wzrost przychodów wyniósł 13%, głównie dzięki nowej umowie na sprzedaż praw telewizyjnych.

Księgowi klubów Premier League z pewnością zacierają ręce, licząc obecne i przyszłe zyski. Zwykli kibice chyba jednak nie mają aż takich powodów do radości. Oni z pewnością woleliby powrót do starych czasów, gdzie największe (i najlepiej) opłacane gwiazdy światowego futbolu prowadziły angielskie kluby do triumfów w Lidze Mistrzów.