Podobnie jak sześć innych firm. I nie chodzi tutaj wcale o miłość użytkowników czy klientów, bo tę posiadać chciałoby znacznie więcej przedsiębiorstw, a o .love. Rzecz dotyczy nowych topowych sufiksów domen, które przyjmą się równie dobrze jak .com, .org czy .net. W ostatni czwartek w trakcie konferencji w Londynie ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) publicznie ogłosił listę 1930 zgłoszeń o rejestrację nowych końcówek.

Google jest jednym z najbardziej ambitnych aplikantów. Na procedurę złożenia wniosków o 101 domenowych sufiksów wydał prawie 18,7 mln dolarów. Jakie końcówki są celem firmy? Oczywiście takie, które są związane z jej usługami -.google, .youtube, .goog, .android czy .gmail. Większość aplikacji Google dotyczyła jednak wyrazów popularnych w języku angielskim, takim jak: .fun, .fly, .new, .earth czy .eat.

O kilka innych domen toczy się prawdziwy bój. Najpopularniejszą końcówką jest .app, o którą wniosek złożyło 13 aplikantów w tym Amazon i Google. Aż 11 zgłoszeń dotyczyło .home i .inc, a 10 sufiksu .art. Wyszukiwarkowy gigant ma konkurencję ze strony Johnson & Johnson jeśli chodzi o domenę .baby, Microsoftu w kwestii .docs i .live, a z Amazonem powalczy również o .book, .wow, .search, .shop, .drive, .free, .game, .mail, .cloud, .map, .movie, .music, .play, .shop, .show, .spot, .store, .talk oraz .you.

Co ciekawe, o żadną domenę nie aplikował Facebook, chociaż wszyscy spodziewali się, że na falo sukcesów tej firmy końcówka o tej samej nazwie już niebawem znajdzie się w Internecie. Z kolei Apple złożył wniosek o .apple, ale nie o najbardziej pożądany .app. Najwięcej aplikacji wpłynęło od firmy Donuts, Inc. – aż 307. Próbując odstraszyć niepoważne propozycje, ICANN ustalił wysokie wpisowe – 185.000 dolarów za aplikację, mimo to ponad 200 końcówek jest obiektem pożądania więcej niż jednego aplikanta.

Decyzję o tym, komu uda się pozyskać na wyłączność najbardziej popularne sufiksy podejmie ICANN, oceniając wnioski partiami i rozważając ewentualne uwagi czy zgłoszone naruszenia praw własności. Pochodzenie geograficzne złożonych aplikacji jest niezbitym dowodem na międzynarodową naturę Internetu – ponad połowa z Ameryki Północnej, więcej niż 600 z Europy i około 300 z Azji oraz regionu Pacyfiku.

Zdaniem zwolenników zwiększenia liczby sufiksów, nieustanny rozwój globalnej sieci powoduje, że wyczerpują się możliwości rejestrowania domen z dostępnymi do tej pory końcówkami. Nazewnicza ekspansja umożliwi tworzenie adresów stron internetowych kończących się nazwą firmy, marki, albo całej kategorii produktów czy usług. Przeciwnicy podnoszą, że nowe sufiksy nie są specjalnie potrzebne, gdyż większość użytkowników znajduje interesujące ich adresy poprzez wyszukiwarki, a inni w znacznie większym stopniu korzystają z aplikacji na telefony komórkowe niż z otwartego Internetu.

ICANN nie zamierza podejmować decyzji pochopnie, cały proces oceny wraz z wydaniem decyzji może trwać nawet kilka lat. Ciekawe czy spotkamy w Internecie interesująco brzmiące adresy kończące się na .pizza, .ninja, albo .futbol… ;-)