Całkiem niedawno prezentowaliśmy na naszych łamach PR-ową inicjatywę największej sieci kawiarni na świecie czyli Starbucksa. Race Together miało promować wrażliwość na temat kwestii związanych z nierównościami rasowymi oraz dyskryminacją ze względu na kolor skóry. Po pewnym czasie okazało się jednak, iż, zdawałoby się godna pochwały, kampania społeczna nie spotkała się z życzliwym przyjęciem ze strony całkiem sporej grupy amerykańskich konsumentów.

Dość powiedzieć, że na Twitterze zawrzało od niezbyt pochlebnych wpisów wyśmiewających inicjatywę, jak: „Black Coffees Matter, „African-Americano” i „Stolen-from-the-Gold-Coast Blend”. Starbucks chciał zaangażować swoich klientów w debatę na temat nierówności i dyskryminacji na tle rasowym, po tym jak przez kraj przeszła fala protestów związana z niewłaściwym traktowaniem mniejszości przez policję. Jednak zamiast poważnych rozmów nad kubkiem kawy, Race Together wywołało falę krytyki.

Jak informuje BBC, negatywnie o kampanii wypowiadali się również… przedstawiciele mniejszości rasowych. Klienci zapytani o opinię w jednym z lokali Starbucksa podkreślali, że pochwalają samą inicjatywę, ale niekoniecznie sposób jej realizacji. Ich zdaniem ciężko zaangażować się w rozmowę na tak ważne tematy w ruchliwej kolejce po kawę, z zupełnie obcymi ludźmi. Podkreślali, że nie wiedzą o czym dokładnie mieliby dyskutować, o co byliby pytani i czy te rozmowy… nie wydłużałyby czasu oczekiwania na cappuccino czy latte. Część osób stwierdziła, że temat jest im bliski i często poruszają go w trakcie spotkań z przyjaciółmi, ale rano chcą szybko otrzymać swoją kawę i biec do pracy, a nie wdawać się w dyskusje o dyskryminacji.

CEO Starbucksa Howard Schultz podkreślił, że jego firma nie ma we zwyczaju milczeć na trudne tematy. Niektórzy komentatorzy podkreślają jednak, że być może w tym konkretnym przypadku było to lepsze wyjście. Egzaminu w trakcie kampanii nie zdał natomiast wiceprezes ds. komunikacji Corey duBrowa, który usunął swoje konto na Twitterze po tym, jak spotkał się z falą zarzutów odnośnie sensu i założeń kampanii. O tym dlaczego tak postąpił i dlaczego zdecydował się wrócić, można przeczytać tutaj. Pozostaje jednak kwestią otwartą, czy kampania która miała zachęcić do dyskusji nie pozostanie wyłącznie jednostronnym przekazywaniem informacji…