Podczas gdy w Europie zewsząd słychać hiobowe wieści co losów europejskich gospodarek w 2015 roku (obawy o strefę euro po greckich wyborach, osłabiający się kurs euro wobec dolara i groźba deflacji), z USA napływają dane, które świadczą, że kryzys z 2008 roku został już chyba definitywnie przezwyciężony.

Jak podaje amerykański Departament Pracy w grudniu 2014 roku w całej amerykańskiej gospodarce powstało 252 tysiące nowych miejsc pracy, co spowodowało spadek oficjalnej stopy bezrobocia z 5,8 do 5,6%. Urzędnicy skorygowali także w górę oficjalne dane dotyczące przyrostu ilości miejsc pracy w listopadzie i październiku. Biorąc pod uwagę cały 2014 roku, amerykańska gospodarka była w stanie kreować średnio 246 tysięcy nowych miejsc pracy miesięcznie. Obecna stopa bezrobocia jest w USA najniższa od czerwca 2008 roku.

Tempo przyrostu nowych miejsc pracy było szybsze niż się spodziewano. Szczególnie dużo etatów powstało w branży budowlanej i spożywczej, a także w ochronie zdrowia i usługach biznesowych. Utrzymującym się negatywnym zjawiskiem jest sytuacja pracowników zatrudnionych na część etatu. Niewielu z takich, którzy wyrażają gotowość podjęcia pracy w większym wymiarze godzin mogło to zrobić. Uwagę zwraca także spadek średniej płacy w grudniu o 5 centów za roboczogodzinę, podczas gdy w listopadzie płace wzrosły o 6 centów.

Dane z amerykańskiego rynku pracy mocno kontrastują z sytuacją w strefie euro, która w mijającym tygodniu znalazła się na granicy deflacji. Podczas gdy europejscy politycy planują wdrożenie środków zaradczych w postaci opisywanego już w naszym portalu planu Mario Draghiego–szefa Europejskiego Banku Centralnego, to w USA podnoszą się głosy, aby FED rozważył podniesienie stóp procentowych w najbliższym czasie. Jak powiedział Peter Cecchini–szef zespołu analityków rynkowych z nowojorskiej firmy Cantor Fitzgerald cyt. „suche dane statystyczne przemawiają za podwyżką stóp procentowych, ale osobiście wątpię, aby FED odstąpił od przyjętego w połowie ubiegłego roku harmonogramu swoich działań”. Może się to jednak stać, gdyż oprócz dobrych danych z rynku pracy, dodatkową presję na podwyżkę stóp procentowych wywierają niskie ceny ropy naftowej i niewielka inflacja.