Od kilku miesięcy Zachodnia Afryka boryka się z poważnym problemem, jakim jest epidemia gorączki krwotocznej. Choroba szybko się rozwija i do tej pory była przyczyną śmierci ponad tysiąca osób. Liczba zachorowań wciąż rośnie, a równocześnie coraz wyraźniej rysuje się inny rodzaj konsekwencji epidemii – konsekwencje ekonomiczne.

Dotychczas nie wynaleziono leku zwalczającego Ebolę. Zdaniem Iana Jonesa, profesora wirusologii, wciągnięcie wirusa na listę chorób będących narzędziem bio-terroryzmu daje szansę na bardziej dynamiczny postęp w rozwoju metod jej leczenia i zapobiegania. Jednocześnie Jones tłumaczy, że powszechność choroby jest relatywnie niewysoka, zaś szczepionki i lekarstwa bardzo trudne do długookresowego przechowania. W związku z tym, z ekonomicznego punktu widzenia, więcej korzyści może przynieść wzrost nakładów inwestycyjnych przeznaczanych na infrastrukturę w krajach Trzeciego Świata niż podejmowanie prób tworzenie drogiego leku.

Tymczasem w przypadku krajów dotkniętych epidemią, zarówno inwestycje, jak i handel zagraniczny już ucierpiały, a międzynarodowe przedsiębiorstwa ograniczają biznesową wymianę z Afryką Zachodnią do minimum. Ponadto, wirus zbiera swoje śmiertelne żniwo w najbiedniejszych krajach Afryki – Liberii, Gwinei i Sierra Leone. Przykładowo, według szacunków Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wzrost gospodarczy Gwinei, gdzie z powodu gorączki krwotocznej zmarło ponad 300 osób, w efekcie epidemii spadnie z 4,5 proc. do 3,5 proc..Ponadto na trasie do Gwinei nie latają linie Emirates, ASKY i Arik Air, a w miniony wtorek British Airways odwołało loty do Sierra Leone i Liberii, zaś mniejsza liczba międzynarodowych lotów oznacza spadek przychodów.

Afryka Zachodnia jest bogata w złoża żelaza i złota, dzięki czemu przyciąga wiele zachodnich spółek wydobywczych. Dla Liberii, gdzie sektor wydobywczy generuje około 14 proc. PKB, wycofanie pracowników z obszarów zagrożonych epidemią przez takie spółki jak ArcelorMittal, Hummingbird, Chevron i Exxon&Total, oznacza duże straty. Jones zauważa również, że bardzo istotny jest czynnik strachu, który powoduje, iż robotnicy z terenów podmiejskich, zalewają tereny rolne. Co gorsza, jego zdaniem strach może bardziej przyczynić się do pogorszenia sytuacji ekonomicznej niż kwestie sanitarne i medyczne.