Informowaliśmy już na naszym portalu o planach wprowadzenia przez Google opłat za dostęp do specjalistycznych kanałów na YouTube. Zamiary internetowego giganta nie były jeszcze  wtedy pewne i choć dziś doniesienia nadal opierają się na spekulacjach, wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym tygodniu zostanie ogłoszona pierwsza oficjalna specyfikacja tego projektu. Takie informacje podała redakcja Financial Times, która powołuje się na anonimowe źródła związane z projektem.

Według najnowszych doniesień płatna subskrypcja ma dotyczyć 50 kanałów emitujących filmy o różnej tematyce od rozrywkowych po specjalistyczne, związane z konkretnymi dziedzinami. Dostęp do każdego z nich ma kosztować niecałe 2 dolary miesięcznie. Bardziej oszczędni użytkownicy mogą spać spokojnie, ponieważ dostęp do większości treści na serwisie pozostanie bezpłatny.

Celem całego przedsięwzięcia jest zdobycie funduszy na poszerzenie oferty emitowanych materiałów, ale również stworzenie dodatkowego źródła dochodów zarówno dla operatorów subskrybowanych kanałów, jak i dla samego serwisu. Producenci zamieszczanych na YouTube treści będą mogli wykorzystać te pieniądze na podniesienie jakości obrazu i dźwięku oraz tworzenie nowych, bardziej profesjonalnych programów i filmów, które będą w stanie konkurować z telewizyjnymi. Bardziej atrakcyjna oferta ma przyciągnąć widzów zainteresowanych konkretnymi tematami i to właśnie do nich ma być skierowany program abonamentowy.

Do tej pory dochody serwisów typu YouTube pochodziły głównie z reklam zamieszczanych na stronie oraz emitowanych przed filmami na wybranych kanałach. Jak podaje w swoim raporcie firma eMarketer wydatki poniesione na reklamę tego typu wzrosną z 2,93 mld dolarów w 2012, do 4,14 mld dolarów w 2013 roku. Mimo to będą stanowić jedynie 2,4% ogółu kosztów przeznaczanych na reklamę. Marketing za pośrednictwem serwisów streamingowych rozwija się w szybkim tempie, ale wciąż nie dorównuje formie telewizyjnej. Zdaniem Briana Wiesera z Pivotal Research w tym roku dochody z reklamy wzbogacą konto YouTube o 2 mld dolarów.

YouTube zaczyna coraz bardziej odchodzić od początkowo przyjętego modelu, który zapewniał bezpłatny dostęp do treści zamieszczanych przez samych użytkowników. Jeżeli sprawdzą się doniesienia o płatnych kanałach, będzie mu bliżej do portali w stylu VOD (video on demand) oferujących profesjonalne filmy i programy, dla których zabrakło miejsca na antenie telewizyjnej. Trudno przewidzieć jak zareagują użytkownicy, od których zależeć będzie przyszły dochód YouTube. Jeżeli kanały okażą się na tyle interesujące, żeby za nie płacić, strategia okaże się trafna. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że ruch w sieci przeniesie się na konkurencyjne, bezpłatne portale.