W niemałe osłupienie wprawił ostatnio opinię publiczną prezes Tesco John Allan. Oświadczył bowiem w trakcie jednej z konferencji, że biali mężczyźni to gatunek na wyginięciu na najwyższych stanowiskach, ponieważ obecnie coraz częściej obejmują je kobiety i przedstawiciele mniejszości etnicznych. Podkreślił, że „wahadło przechyliło się znacząco na ich korzyść”. Powiedział także, iż to „wyjątkowo sprzyjający okres, jeśli jest się kobietą, albo przedstawicielem mniejszości, a najlepiej jednym i drugim jednocześnie”.

Tymczasem analiza składów zarządów w Wielkiej Brytanii dobitnie dowodzi, że biali mężczyźni nadal w nich dominują. W przypadku Tesco na dwunastoosobowy skład przypada 8 białych panów i 3 białe panie. Co miał zatem na myśli Allan? W wydanym oświadczeniu napisał, że chodziło jemu o to, że „zarządy, które mają odnosić sukcesy powinny łączyć zróżnicowanie z reprezentatywnością”. Zauważył po prostu, że to dobry czas dla kobiet na zajmowanie najwyższych stanowisk. Jednocześnie podkreślił, że zawsze był orędownikiem większego zróżnicowania i żałuje, że jego wypowiedź została źle zrozumiana.

A o tym, że tak się stało świadczą bardzo krytyczne wypowiedzi pań. Sophie Walker z partii Równości Kobiet nawołuje do bojkotu Tesco przekonując, że komentarze pana Allana są oderwane od rzeczywistości. Natomiast rzeczniczka Women’s March wezwała detalistę do nadania priorytetu działaniom mającym doprowadzić do zróżnicowania składu zarządu i przedstawienia jasnego planu, jak osiągnąć ten cel. Jednocześnie zachęcono kobiety do robienia zakupów w innych sklepach, by wymóc na Tesco realizację tych postulatów.

Komentując całe wydarzenia dla Guardiana John Allan powiedział, że jego wypowiedź została wyrwana z kontekstu i zinterpretowana jako wymierzona w kobiety. Tymczasem jego intencje były odwrotne – chciał zachęcić obecne na konferencji panie do ubiegania się o wysokie stanowiska i dodać im otuchy. Zapewnił, że ton jego wypowiedzi był żartobliwy. Jak widać, nie wszystkim przypadł do gustu…